Dzisiaj będzie post pachnący lawendą aż szkoda, że nie możecie tego poczuć.
Jakiś czas temu poprosiłam Danusię o myszkę.
Widzę ten znak zapytania w waszych oczach jaką Danusię, i jaką myszkę
Otóż jest taki blog trochę ukryty w zieleni pod nazwą
Anstahe a znaleźć tam można prawdziwe cuda i to w różnych technikach: powertex, szycie decoupage i itd.
Właścicielką tego bloga jest osoba o wrażliwej artystycznej duszy Danusia czego nie dotknie to Jej wychodzi.
Rzeźby z powertexu to prawdziwe dzieła sztuki- to u Danusi zobaczyłam je po raz pierwszy.
Danusia uszyła również już całe mnóstwo laleczek, zwierzątek, gnomków i oczywiście aniołów.
To nie wszystko co tworzy Danusia dlatego zachęcam do odwiedzania Jej bloga i pozwiedzania .
A teraz w końcu napiszę co za mysz. Jakiś czas temu zobaczyłam u Danusi myszki w ogrodniczkach i postanowiłam zapytać jak można zostać właścicielką takiej ślicznotki.
I właśnie dziś przyszła paczka od Danusi pachnąca lawendą bo oprócz myszki jest woreczek z transferem wypełniony lawendą, tabliczki do ziołowego ogródka i jeszcze jedna myszka w spodenkach na szelkach.
Jak tak sobie razem siedzą te wesołe myszki to moje pierwsze skojarzenie- to ja z córcią , ale jakieś 15 lat temu .
Bardzo dziękuję Danusiu za ogromne serce i takie piękne niespodzianki.